x

Jak mawia moja terapeutka Beata Broniszewska, każdy z nas ma dwa problemy – mamusię i tatusia. Choć bardzo często staramy się to negować i wypierać to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że jesteśmy i zawsze będziemy połączeni z naszymi rodzicami. Tak samo jak każde z nich jest połączone ze swoimi rodzicami. I tak dalej.

To, skąd przychodzimy wpływa na to, dokąd idziemy. Nierozwiązane sprawy z przeszłości wpływają na naszą przyszłość. Rodzice są ważni, niezależnie od tego, jakimi byli dla nas rodzicami. Nie da się tego obejść: historia rodziny to NASZA historia. Czy nam się to podoba czy nie, nosimy ją w sobie. Odrzucenie rodziców oddala nas tylko od samych siebie.

Dlatego pierwszym krokiem na ścieżce rozwoju powinno być uzdrowienie relacji z rodzicami.

Bardzo istotna w tym przypadku jest kolejność. Aby ten proces był skuteczny warto zacząć uzdrawianie od relacji z mamą, która zawsze jest naszym początkiem, ten związek odpowiada za sposób w jaki kreujemy siebie i jak z naszymi pomysłami wychodzimy w świat.

Droga przez matkę prowadzi nas naturalnie do ojca. Tata to nasza motywacja i umiejętność kontynuowania naszych działań, to jaką mamy/mieliśmy relację z tatą wpływa na to czy i jak osiągami sukces, odpowiada za naszą konsekwencję w działaniu oraz czy doprowadzamy do końca nasze zadania.

Przez naszych rodziców jesteśmy podłączeni do strumienia życia, choć nie jesteśmy jego źródłem. Coraz więcej dowiadujemy się o tym, jak istotny wpływ na prawidłowości naszego losu ma to co działo się w naszym rodzie. My, będąc na końcu naszego drzewa genealogicznego spijamy z niego i z jego korzeni wszystkie soki. A biorąc pod uwagę ilość naszych przodków i to jak układało się ich życie czerpiemy z przeszłości bardzo wiele. Dlatego warto odtworzyć tę wiedzę.

Zerknięcie w przeszłość daje nam przede wszystkim zrozumienie przyczyn postępowania naszej matki i ojca oraz wcześniejszych pokoleń. Czasem wystarczy zadać sobie kilka prostych pytań: Dlaczego oni tak postępują lub postępowali? Co powoduje takie a nie inne zachowania? Wciąż na nowo przerabiamy przykre wydarzenia z dzieciństwa, przez które czuliśmy się bezradni. Winimy rodziców za swoje niepowodzenia. Ciągle wracamy do tych samych myśli. Jednak ten sposób pamiętania rzadko zmienia cokolwiek na lepsze. Jeżeli nie poznamy przyczyny trudności, narzekania jedynie wzmagają nasze poczucie nieszczęścia.

„Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn”

– Francis Bacon

Jeśli nie uporządkujemy naszych relacji rodzinnych trudno nam będzie pójść dalej. Bez zaakceptowania matki i ojca, których w sobie mamy, nie jesteśmy w stanie zaakceptować siebie. Z kolei pełna akceptacja siebie to klucz do spokoju wewnętrznego i szczęścia.

Bardzo ważne w tym przypadku jest obudzenie w sobie wdzięczności dla naszych rodziców. Dużo zmienia uświadomienie sobie, że żadne z nich nie chce krzywdzić celowo swoich dzieci. W trakcie sesji terapeutycznych przy uzdrawianiu tych relacji najczęściej dowiadujemy się, że inaczej nie umieli, nie doświadczyli w swoim życiu bliskości, miłości czy zrozumienia.

Szczerze zachęcam do przejścia przez ten proces. Jeśli Twój związek z rodzicami jest z jakiegoś powodu trudny, możesz nie mieć dostępu do całej swojej siły życiowej. Możesz czuć się zblokowana i ograniczona, mieć wrażenie, że znajdujesz się poza nurtem życia lub że płyniesz pod prąd. Cierpisz i nie wiesz dlaczego. Wszystko, co potrzebne do wyzdrowienia, masz jednak w sobie. To rodzice trzymają klucz do Twojego wyzdrowienia.

Zacznij od przyjrzenia się tej relacji, takiej jaka jest w tym momencie, niezależnie czy jest zdystansowana czy bliska, czy rodzice żyją czy już nie. Energetycznie cały czas są przy Tobie.

Na początek postaraj się wewnątrz siebie znaleźć takie miejsce, w którym na myśl o rodzicach poczujesz miękkość, a nie rosnące kolce.